Zawsze robią na mnie wrażenie typy kobiecej urody, które mogą sobie pozwolić na minimum środków, a wyglądają na maksimum możliwości. Np. kobieta ma na sobie prostą czarną sukienkę, całkiem, bez zaznaczonej talii, bez ozdobników, zaszewek, prosta fryzura i bardzo delikatny, wręcz niezauważalny makijaż i wygląda jak milion dolarów. Zazdroszczę kobietom, które mogą ubrać szarość, beż, jakiś zgaszony, mało zdecydowany kolor i wyglądać intrygująco. To takie kobiety, których uroda dziwnie gaśnie pod "ciężarem" wzorów i kolorów. Ja do tej grupy zdecydowanie nie należę. Żałuję czasem. W moim wypadku trzeba naprawdę mocnego środka wyrazu, by podkreślić, to co najlepsze. Mocny kontrast, wyraźny wzór, czysty kolor w chłodnym odcieniu - taki bezkompromisowy. Że wiadomo, że to róż, nie żadna zgaszona landrynka, że to lazur, nie jakiś dżinsowy odcień, biel musi być bielą, a czerń czernią. To co dla niektórych jest nadmiarem, dla mnie jest neutralem. Tak jak w wypadku tej sukienki, którą dz...
Jako że nie znalazłam dedykowanego posta, to pozwolę sobie tu zauważyć, że ślubna sukienka jest śliczna a Ty prezentujesz się w niej pięknie i cała stylizacja jest super :))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń