88. Amarantowa sukienka dresowa

Dawno mnie tu nie było... Ale jestem i to jest najważniejsze!
Sukienka miała być wygodna, schludna, trochę taka codzienna, ale nie do końca zwyczajna. Miała być czerwona, ale oczywiście nie wyszło. Jest ciemnoróżowa, w trudnym do uchwycenia przez aparat kolorze. Już, już miałam wziąć odpowiedni kawałek czerwonego materiału, ale w ostatniej chwili się rozmyśliłam i wymieniłam bal ze stołu krojniczego. Naprawdę, praktycznie wyrwałam pani z ręki belę materiału. Cała ja.











W ogóle to po prostu chciałam taką sukienkę, bo zobaczyłam ją na okładce książki. Notabene Nicholasa Sparksa Spójrz na mnie, gdyby ktoś miał ochotę się zapoznać. Usprawiedliwię się nieco, bo niektórzy uważają, że nie jest to literatura godna konesera. Ale zanim mnie już skreślicie z listy tych godnych ludzi, z którymi można rozmawiać o literaturze, to ja wam powiem, że po prostu czasem nie mam siły na nic innego. To są takie bajeczki dla dorosłych dziewczynek. Wiem, że zawsze się dobrze skończy. Zawsze boję się, że powieść skończy się źle, a tego nie znoszę, w zasadzie to boję się złych zakończeń... A tu mam niemal gwarancję szczęśliwego zakończenia. Czasem zakończenie jest zaskakujące, nieoczekiwane, dzieją się dramaty, ale dobro zawsze wygrywa i bardzo mi to poprawia humor. I ja tego oczekuję od powieści - relaksu. To samo zresztą dotyczy kina, boję się oglądać film, który może skończyć się źle. Kiedyś lubiłam ciężkie kino i mierzyłam się z poważniejszymi tomiszczami, ale dziś brakuje mi siły, żeby w to brnąć.
Wybór wykroju nie wydaje się być zaskoczeniem. Oczywiście jest to już ograny na milion sposobów szablon z Szycia Krok po Kroku 2/2016. Sukienka ma inne rękawy niż pozostałe "siostry". Tym razem 3/4 z mankiecikami. bardzo praktyczne w moim wypadku, bo nie muszę ich wciąż podciągać.
Dodatki też raczej nie będą dla Was zaskoczeniem. Od kilku lat walczę ze sobą, żeby nie mieć zbyt wielu rzeczy, bo i tak chodzę na okrągło w tym samym. Dotyczy to zwłaszcza butów. Owszem lubię ładnie wyglądać, prowadzę bloga i miło by było, żebyście oglądali super nowe trendy co tydzień i jedna rzecz mogłaby wystąpić tylko raz na blogu, ale nie czarujmy się - tak się nie da żyć. Buty są dla mnie najtrudniejszym elementem ubioru, bo muszą spełniać jedno podstawowe i absolutnie niezbędne kryterium- muszą być wygodne. Wygląd, poziom "modności" schodzi na drugi plan. Mam kilku ulubionych producentów obuwia i najczęściej kupuję ich wyroby. Zazwyczaj buty mam czarne, ale robię wyjątek dla letnich sandałów, bo jest tak ciężko coś wybrać w czerni, że musiałabym chodzić boso. Jak już znajdę wygodne buty to się ich trzymam w zasadzie do końca, jak już wyglądają tak tragicznie, że wstyd iść do pracy. Tak pożegnałam w tym roku moje granatowe sandały po ośmiu latach wspólnych przygód. Serio. I było to ciężkie. Niestety ta właściwość przechodzi z pokolenia na pokolenie.


Kolor amarantowy jest jakimś rodzajem kompromisu pomiędzy tym jaka chciałabym być, a jaka jestem naprawdę. Czerwony kolor jest mocny i zdecydowany, jednoznacznie kojarzy się z seksapilem, kobiecością. Róż jest bardziej subtelny, dziewczęcy. Jednak nie dorosłam jeszcze do tego, żeby udźwignąć wagę czerwonego koloru, więc zadowalam się malinowym. Ale jestem na tyle odważna, żeby ubrać taki mocny kolor. Kućka przy torebce jest szara, mimo, że na zdjęciu wygląda jak niebieska.



 Na zdjęciu jest stylizacja z płaszczykiem, żeby nie było, że nie mam okryć wierzchnich. Ten nawet lubię, choć to prawdopodobnie mój ostatni raz z tym kolorem płaszcza, już po pierwszym spacerze wylądował w pralce, a ostatnio po powrocie z pracy, też musiałam go znów wyprać. A nie jestem naprawdę typem osoby, która przejmuje się byle paprochem, ale po prostu okropnie na nim wszystko widać. Chociaż faktem jest, że jego czyszczenie nie jest bardzo kłopotliwe, bo w zasadzie nie przemaka. Nie trzeba go prać w całości, jeśli podszewka nie jest zbrudzona, wystarczy go przetrzeć gąbką.
Nie bądźcie zbyt nieśmiali i mówcie co Wam leży na sercu. Możecie też podejrzeć mój profil na IG. Tam zawsze jest do przodu, to co na blogu też na pewno się pojawi.

Komentarze

  1. Sukienka jest bardzo ładna. Dzięki prostej formie stanowi dobre tło dla dodatków i może być albo bardziej sportowa, jak u Ciebie, albo można podkręcić ją w bardziej elegancką wersję. Lubię takie ubrania. Co zaś do butów to chcę napisać: ja też! ja też! Doskonale Cię rozumiem. Nie ma dla mnie w tej chwili ważniejszego kryterium niż wygoda. Kiedyś maltretowałam swoje stopy niewygodnym obuwiem i mam tego po prostu dość. Postanowiłam też raz na zawsze przyznać przed sobą, że obcasy, choć na nodze wyglądają pięknie, nie są po prostu dla mnie. Moje stopy bardzo szybko się w takich butach męczą, stawy bolą, nogi puchną, naprawdę szkoda zdrowia ;). Najchętniej noszę tenisówki i sandały.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Tak, rzeczywiście sukienka jest bardzo uniwersalna.

      Usuń
  2. Świetna ta sukienka! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna sukienka :) świetnie wyglada z trampkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Ale z eleganckimi butami też fajnie wygląda. Lubię ją za jej uniwersalność.

      Usuń
  4. Bardzo fajnie Ci w tej sukience :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładny kolor wybrałaś, a do tego jest bardziej uniwersalny niż czerwień. Taka sukienka pasuje do wielu wyjść, mam także podobną tylko w szarościach i jest super :) A co do butów, to zgadzam się: wygoda ponad wszystko :) Nie zrezygnowałam z wysokich obcasów w których bardzo dobrze czuję się w pracy, ale poza nią zdecydowanie obniżyłam wysokość :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w zasadzie ten kolor jest dość uniwersalny i przy moim trybie życia dobrze się sprawdza. Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Twoje opinie pomagają tworzyć bloga, dziękuję za każde słowo

Popularne posty z tego bloga

100. Worek na buty

66. Pogromca wierzgających nóżek, czyli śpiworek dla malucha DIY