112. Zimowy komplecik

Zazwyczaj staram się być przewidująca, mieć wszystko rozplanowane, patrzeć w szerszej i dalszej perspektywie. Podejmując decyzję myślę o tym, co ona spowoduje. Jakie niesie konsekwencje, co może się wydarzyć. 
Na początku mojej drogi szyciowej byłam zupełnie pozbawiona takich skrupułów. Ta dziedzina życia charakteryzowała się pełną swobodą i brakiem jakichkolwiek założeń. Radośnie podejmowałam się przeróżnych projektów, totalnie nie zwracając uwagi czy to ma jakiś wymiar praktyczny. Z czasem moja pragmatyczna natura dawała o sobie znać coraz bardziej. Teraz przed każdym projektem siedzę i dzielę włos na czworo, jak w każdej innej dziedzinie życia. Podobno to niezdrowo tak robić, ale tak naprawdę nie umiem i chyba poniekąd nie chcę inaczej. 
Kiedy przygotowywałam wyprawkę dla Sukcesora, miałam już pewne wyobrażenie o życiu z małym dzieckiem. Czego takie dziecko faktycznie potrzebuje, czego ja potrzebuję. 
Oczywiście zaskoczyło mnie kilka kwestii.
Po pierwsze dzieci, nawet w jednej rodzinie mogą być różne (no też się zorientowałaś kobieto poniewczasie, skoro jako brunetka masz szatynowe rodzeństwo) i mogą rosnąć w innym tempie, nawet jeśli urodziły się w tym samym miesiącu (no właśnie, czemu o tym nie pomyślałaś jak jadłaś rodzinny obiad).
Po drugie zaskoczyła mnie pogoda. Przez ostatnie kilka lat aura przyzwyczaiła nas do tego, że w marcu jest już bardzo wiosennie, a kwiecień jest przedsionkiem lata. Tymczasem okazało się, że marzec to pełna zima, a kwiecień to nawet nie przedwiośnie. 

Jednym z podstawowych elementów dla zimowego bobasa jest ciepła czapeczka i szalik. 
Dużo łatwiej jest, kiedy ktoś kupuje mi wyprawkę, bo jak coś mam, to tego używam. Kiedy sama wybieram, wiecznie mi się coś nie podoba, a to odcień nie taki, wzór jakiś krzywy, a lisów to nie lubię, ja bym to wolała jednak żółte, nie zielone. A jak to dostanę to już nie mam wyjścia i używam. Tak też nie umiałam wybrać żadnej czapeczki dla siebie. 
Pozostało już tylko zrobić nakrycie głowy samemu.

Znalazłam bardzo ładny wzór Czapka w warkocze

Projekt można pobrać za darmo. Mamy starszych dzieci też znajdą tam coś dla siebie, bo w zasadzie czapeczka została zaprojektowana dla starszych pociech i na zimę na pewno powstaną kolejne sztuki.
Ja lubię, kiedy czapka dobrze przykrywa uszy, więc nauszniki i wiązanie to elementy obowiązkowe.
Musiałam dostosować liczbę oczek, bo czapeczka byłaby za duża. Robiłam trochę na wyczucie, bo nie za bardzo miałam pojęcie jak duża jest głowa noworodka. 
I na noworodka pasowała całkiem dobrze, ale zima się trochę przedłużyła, więc zdążył z niej wyrosnąć. 
Jeśli robiłabym tę czapkę kolejny raz, wykorzystałabym ściągacz angielski, żeby był grubszy, bardziej zaakcentowany.
Do kompletu powstał szalik - w całości przerabiany ściegiem półpatentowym. Świetny instruktaż znajdziecie

Czapeczkę przerabiałam drutami do skarpet rozmiar 3 i 4 mm, szalik drutami 4 mm.
Włóczka to wełna, częściowo z alpaki firmy Drops, grupa włóczek B, korzystałam z resztek, które miałam w domu (Karisma i Lima). 
Taka czapeczka zapewnia bardzo dobry komfort cieplny. Wełna z alpaki jest delikatniejsza niż tradycyjna i dobrze nadaje się na wyroby dla dzieci. 







Czapka i szalik to projekt dla średnio-zaawansowanych. Wymaga już pewnej wprawy, ale jeśli za Tobą kilka udanych projektów, to ten model może być kolejnym krokiem. 

Trzymajcie się ciepło!

Komentarze

Prześlij komentarz

Twoje opinie pomagają tworzyć bloga, dziękuję za każde słowo

Popularne posty z tego bloga

100. Worek na buty

66. Pogromca wierzgających nóżek, czyli śpiworek dla malucha DIY