Nadal pozostajemy w kuchni. Te ciasteczka przygotowałam na Walentynki. Kiedyś nie świętowałam 14 lutego, ale nie oszukujmy się, każda okazja jest dobra do świętowania i do zrobienia czegoś pysznego. Oczywiście można też bez okazji, ale okazja czyni łasucha i powoduje, że wyrzuty sumienia są trochę mniejsze. Małe ciasteczko jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Ten post akurat powstaje późnym wieczorem, ale pomysł na śniadanie w głowach łasuchów powstaje czasem już przed pójściem spać. Przynajmniej ja tak mam, zastanawiam się wieczorem, na co mogłabym mieć ochotę kolejnego poranka, żeby rano nie tracić czasu przed lodówką na zastanawianie się, co zjeść.
Jestem strasznym zmarzluchem i zima to dla mnie najgorsza pora roku. Rękawiczki są więc niezbędnym atrybutem zimowego ekwipunku, zwłaszcza, ze używam ich także poza sezonem zimowym, np. idąc w góry - uwierzcie mi, przydają się.