40. Sposób na handrę
Miałam ostatnio gorszy humor, w zasadzie nieudany dzień, byłam zestresowana, zdenerwowana i w dodatku przybita, jakoś tak fatalnie się wszystko ułożyło. Nie umiałam sobie miejsca znaleźć. Potrzebowałam czegoś, co po pierwsze przyniesie natychmiastowy efekt, po drugie będzie zmianą - nieważne jak dużą, po prostu coś się zmieni, po trzecie zajmie mi ręce, żebym nie obgryzała paznokci, będzie wymagało na tyle skupienia myśli, żeby oderwać mnie na chwilę od rzeczywistości i ostatnie - pomoże uwierzyć, że jednak coś tak jeszcze umiem zrobić i nie jest ze mną bardzo źle. Mój mózg działa w taki dziwny sposób, że im gorszy nastrój i stan ogólny tym głupsze pomysły (jak z suknią ślubną).
Słyszeliście kiedyś o taśmach washi? To genialne małe rolki. Taśma przypomina w strukturze taśmę maskującą do malowania. Są lekko prześwitujące, nadają się np. na lampiony. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam wykorzystanie tych taśm do urządzania wnętrz uznałam, że to totalna głupota i tandeta!
O taśmach dowiedziałam się z tej strony http://wnetrza-ze-smakiem.pl. To znaczy wiedziałam o nich wcześniej, bo już je widziałam w sklepie, ale myślałam o nich raczej w kontekście wyrobu kartek. Kiedy zobaczyłam meble obklejone tymi taśmami pomyślałam: "O fuj! Kto by chciał mieć coś takiego w domu!"
Jednak w kontekście mojego złego samopoczucia ich użycie stało się zasadne.
Oto bohaterki dzisiejszego wpisu. Czekały spokojnie w pudełeczku pół roku, bo prezentem urodzinowym są i chciałam użyć ich z pełną rozwagą. Nie udało się :P Ich użycie jest banalnie proste. Po prostu się przykleja i... gotowe!
A oto efekt kilku minutowego działania. Efekt osiągnięty. Wyklejenie szafki zadziałało jak tabletka na uspokojenie. Najgorsze jest to, że mi się to podoba.
I osadzanie szafki w kontekście:
Tak naprawdę starałam się stworzyć w salonie neutralną, ascetyczną bazę by móc realizować właśnie takie szalone projekty, nie tracąc na stylu wnętrza. Przełamało to sterylność białych szafek, która lekko mnie drażniła. Od razu mi lepiej.
A teraz kilka pomysłów z sieci:
Źródło: Pinterest
Słyszeliście kiedyś o taśmach washi? To genialne małe rolki. Taśma przypomina w strukturze taśmę maskującą do malowania. Są lekko prześwitujące, nadają się np. na lampiony. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam wykorzystanie tych taśm do urządzania wnętrz uznałam, że to totalna głupota i tandeta!
O taśmach dowiedziałam się z tej strony http://wnetrza-ze-smakiem.pl. To znaczy wiedziałam o nich wcześniej, bo już je widziałam w sklepie, ale myślałam o nich raczej w kontekście wyrobu kartek. Kiedy zobaczyłam meble obklejone tymi taśmami pomyślałam: "O fuj! Kto by chciał mieć coś takiego w domu!"
Jednak w kontekście mojego złego samopoczucia ich użycie stało się zasadne.
Oto bohaterki dzisiejszego wpisu. Czekały spokojnie w pudełeczku pół roku, bo prezentem urodzinowym są i chciałam użyć ich z pełną rozwagą. Nie udało się :P Ich użycie jest banalnie proste. Po prostu się przykleja i... gotowe!
A oto efekt kilku minutowego działania. Efekt osiągnięty. Wyklejenie szafki zadziałało jak tabletka na uspokojenie. Najgorsze jest to, że mi się to podoba.
I osadzanie szafki w kontekście:
Tak naprawdę starałam się stworzyć w salonie neutralną, ascetyczną bazę by móc realizować właśnie takie szalone projekty, nie tracąc na stylu wnętrza. Przełamało to sterylność białych szafek, która lekko mnie drażniła. Od razu mi lepiej.
A teraz kilka pomysłów z sieci:
Źródło: Pinterest
I taka terapia to jest to! Szafeczka od razu wygląda bardziej energetycznie - zmiana jak najbardziej na lepsze!
OdpowiedzUsuńAleż miałaś fajny pomysł. Super to wygląda. Niezły sposób na polepszenie humoru :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)